Blogowanie to zajęcie nudzących się w domu kur domowych, rozleniwionych matek, które zamiast zająć się dziećmi i obiadem gniją przed kompem.
Znasz to?
Podobne podsumowanie usłyszałam kiedyś od męża (gdy nie wiedział jeszcze, że coś tam piszę).
Gdy już podzieliłam się swoją “tajemnicą” i zaczęłam jawnie pracować zobaczył ile to roboty!
CZAS
Osoby, które bloga nie mają, nie wyobrażą sobie nigdy ile czasu potrzeba na przygotowanie tematu, treści, zrobienia odpowiednich zdjęć i ich obróbkę.
Myślisz, że to przychodzi samo?
Że wystarczy cyknąć fotkę podczas spaceru i gotowe?
Że w 5 minut napiszesz dobry tekst?
Oj NIE!
Zaczyna się od luźnego pomysłu, który często ewoluuje i zmienia się w zupełnie inny temat.
Zdjęcia to często horror, model nie chce współpracować, pogoda nie ta, nie masz czasu na obróbkę a właśnie zdjęcia powinny być wizytówkę wpisu – w końcu każdy je lubi oglądać.
Żeby być dobrym trzeba uczyć się, poprawiać wizerunek i czytać, czytać, czytać.
To długofalowy proces; zanim z dziobiącej w klawiaturę kury domowej staniesz się blogerką miną lata świetlne.
Chyba, że na dzień dobry znasz się na marketingu, social mediach, masz genialną rękę do pisania i fotografowania a przy tym masz jeszcze to “coś”. Brawo dla Ciebie!
NIEZADOWOLENIE
Napisałam tekst i coś mi w nim nie pasuje.
Zdjęcia może bym inne dobrała albo zmieniła trochę treść.
Albo może zmienię tytuł?
Najlepiej wywalę i napiszę od nowa!
Czasem daję z siebie wszystko, produkuję się jak mała mróweczka, tekst wydaje mi się super a odzew pod nim…. załamka…
Ludzie mają mnie gdzieś :/
Druga sprawa: raz na jakiś czas znajdzie się ktoś komu najprościej rzecz biorąc nie pasujesz TY.
Piszesz nie tak, nie na ten temat co powinnaś, nie te argumenty, nie te przekonania, nie te zdjęcia, nie to i nie tamto. Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził a kochane anonimy z pewnością Ci o tym przypomną!
REGULARNOŚĆ?
Mater Dej! Jak tu być regularnym gdy robi się pierdyliard rzeczy naraz?
Gdy od świtu młody woła co 13 sekund o coś innego, chce iść na 3 godzinny spacer, potem “pomóc” w gotowaniu obiadu – aaaaa! Jeszcze pranie muszę zrobić, wyprasować, ugotować, posprzątać, być mamą i żoną – a w bonusie blogerką…
Kiedy pisać?
W nocy gdy dziecię śpi a w domu piętrzą się obowiązki (chyba, że należysz do szczęśliwców, którzy potrafią zarządzać czasem i mają wszystko ogarnięte – zazdroszczę bo ja do nich nie należę).
No w nocy pisać możesz i zdjęcia obrabiać i przygotować sobie plan na najbliższy czas ALE gdy masz najwięcej zapału i pomysłu małżonek Twój ma inne plany względem wieczoru i znowu jesteś w blogowym tyle. W końcu siadam gdy już i On zaśnie i po cichutku sobie piszę tak żeby nie zauważył, że ZNOWU wpatruję się w monitor.
MARUDY
Rodzina marudzi!
Oliwier jęczy bo zamiast się z nim aktywnie bawić robię zdjęcia.
Ślubny jęczy bo nie może po ludzku zjeść śniadania – przecież muszę zrobić fotkę na insta!
Na
wakacjach odpoczywam mało bo wiecznie latam z aparatem za wszystkimi i
za wszystkim (nawet za robalami). Wieczory są nudne bo siedzę przy
kompie i skubię w PS.
Czytelnik widzi piękne widoki, sielskie
obrazki – przed jego oczami ukryte jest niezadowolone dziecko i znudzony
mąż. Nikt nie wie ile trzeba zdjęć zrobić by wybrać jedno, które się
nadaje..
Wcale im się nie dziwię; blog wchłania mnie do swojej pajęczyny i nie wypuszcza.
Gad jeden!
KRYZYS
Raz na jakiś czas trafia się kryzys; nie wiadomo o czym pisać.
Wszystko już było.
Internet zna każdy temat.
Serio?
Kryzysy trafiają mi się znacznie częściej niż raz na jakiś czas.
Wypełnianie codziennych obowiązków + blogowanie to ciężkie połączenie i trzeba być na prawdę wytrwałym w działaniu.
Blogowanie męczy.
Muszę być kreatywna, sumienna, solidna, pracowita i zaangażowana!
Muszę odpowiadać na 15728 wiadomości dziennie, codziennie i pamiętać przy tym kto jest od czego i o czym mowa w korespondencji.
BIZNES is BIZNES
Blog w pewnym momencie staje się Twoją małą firmą.
Nie od dziś wiadomo, że najbardziej trzeba się poświęcić pracy we własnym biznesie.
Musisz dbać o każdy szczegół, odpowiadać na wiadomości, odpowiadać swoim czytelnikom, publikować ciekawe teksty i świetne zdjęcia, przy okazji istnieć we wszystkich możliwych social mediach. Musisz zarządzać tym biznesem tak jakby od niego zależał byt Twojej rodziny, zarządzać promocją tak by nikt nie poczuł się tym Twoim dorobkiem zmęczony.
W tym miejscu wracamy do tego czego potrzeba Ci najbardziej: CZAS, CZAS, CZAS!
Siadam i myślę by rzucić to wszystko w cholerę!
Chciałabym się wyspać i odpocząć…
Chciałabym nie martwić się bałaganem w tle zdjęcia i niedomytym talerzem…
Chciałabym poświęcić się swojej rodzinie na 101%
Chciałabym zamieszkać na odludziu i mieć w nosie internet albo odpocząć w jakimś pięknym hotelu.
Jeszcze najlepiej jakby w nim internetu nie było 😛 Bo jak będzie to nie odpocznę 😛
ALBO blog ALBO ja
Blog beze mnie nie ma szans na istnienie ale chyba ja bez niego już też.
To mój mały, wirtualny dom i wracam do niego po każdym zwątpieniu, po każdym załamaniu.
Wychodzi na to, że zaoram się kiedyś ALBO nauczę zarządzać czasem tak by sensownie to wszystko ułożyć.
ALBO rzucę to blogowanie w diabły i odnajdę spokój
ale czy ktoś mi ten grzech wybaczy?
55 komentarzy
Czy my mamy tych samych mężów?
haha nic mi o tym nie wiadomo 😛
Nie wolno się poddawać. Wszystkie przeszkody na drodze są abyśmy mogli udowodnić jak bardzo nam zależy. Są ludzie, którzy poświęcą życie żeby wejść na Mont Everest. Traktujmy nasze blogi jak Mont Everest wtedy może będzie łatwiej zrozumieć po co są przeszkody. A to są tylko przeszkody.
NIE!! Nie wybaczymy ci jeśli to rzucisz :))) Ja mam podobnie….Kryzys to norma, załamka gdy pod produkowanym kilka godzin tekstem ledwo widoczny odzew, na spotkania blogerskie się nie załapuję, prawda, że stworzenie tekstu i zrobienie fotek to masa czasu?? Poza tym, by inni cię czytali , ty musisz czytać ich. Jak czytasz inne blogi, a ni się zorientujesz jak mija przedpołudnie lub większość wieczoru. Masz rację – trzeba czasu, zaangazowania, kreatywności, poświęcenia! Ja też już chyba nie wyobrażam sobie nie mieć tego mojego małego świata jakim jest mój blog. Na szczęście mąż nie marudzi, a raczej aktywnie mnie w nim wspiera 🙂
Dokładnie tak! Mówię: "przeczytam tylko jedną rzecz" a mijają 3 godziny. Masakra!
Ślubny machnie ręką i siada przed tv. Choć czasem jest na prawdę upierdliwy ale nie dziwię mu się wcale
Dokładnie – nic dodać nic ująć 🙂
blogowanie zabiera czas – ale daje też radość
http://www.puffa.pl
Dlatego mimo tych wszystkich "minusów" brnie się dalej. Przyznaję: nie umiem żyć bez bloga.
Skąd ja to znam? U mnie podobne tyle, że męża brak… 😉
Oj znam to z autopsji doskonale!
Od jakiegoś już czasu to noce są dla mnie czasem dla siebie, robię to na własne życzenie, ale nie chce robić czegoś kosztem domowników… Czasem jest ciężko, ale z drugiej strony satysfakcja i radość z tego jest ogromna, daje energii i powera…człowiek czuje, że żyje! 🙂
Ja zawsze siedzę po nocach a potem chodzę pół dnia nieprzytomna 😛
Skądś to znam 😉 Obecnie u mnie kryzys.
U mnie z kolei brak czasu i siły
Ja pitole, jakbym czytała o sobie 🙂
Rewelacyjny tekst!
Hi hi dzięki 🙂
Moj blog jest młodziutki ma dopiero miesiąc i nie powiem, że wiesz o czym piszesz. Póki co mam głowe pełną pomysłów i wszystkp mnie jeszcze mega cieszy. Tylkp tak jak piszesz czasu na wszystko brak!
Życzę zatem powodzenia, wytrwałości i masy czasu 🙂
Co prawda to prawda, blogowanie to pożeracz czasu. Mimo wszystko nie wyobrażam sobie życia bez tego. 🙂
Ja też!
Tak, też tak mam, ale bałagan mam niezaaranżowany 😉
ha ha ha. U mnie zazwyczaj większy sajgon ale wstyd pokazywać 😛
Właśnie, to samo miałam napisać – o tym bałaganie, że u mnie niezaaranżowany:-)
Mnie nie męczy, ale faktycznie zabiera dość dużo czasu. Tu coś napisać, tam coś poprawić i tak schodzi, ale ile przy tym satysfakcji. 🙂 Swoją drogą ładny kubek ten żółty, mnie mój akurat ostatnio pękł.
To żółty Minionek mojego synusia. Bez niego nie ma kolacji 🙂
masz całkowita rację – u mnie jest dokładnie ta samo ./..
pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion 🙂
No i o co chodzi z tym kryzysami? Ale jakie to pocieszające, że nie tylko u mnie są… częściej niż chciałabym się przyznać. Najgorsze są te ostatnio nie kończące się: czy to jest komuś potrzebne to moje blogowanie? Czy to pisanie do poduszki…
U mnie to samo! Ale zwykle sama sobie robię kopa i piszę 🙂
Mój facet wie, że piszę ale nawet nie wie kiedy. Jestem w tym temacie mega zorganizowana. Gdy nie mam weny, pomysłu lub mój mózg jest przemęczony i zaczynam zapominać najprostszych słów, a co dopiero poskładać plan na tekst w jedną całość – nie piszę.
W moim przypadku, pisane to kwestia niewielkiego nakładu czasu. Nie obrabiam zdjęć, nie wstawiam własnych. Znajduję fotkę w 3 minuty i cyk. Ale samo napisanie postu, jesli chodzi o mnie, to robota na 40 minut, w porywach do godziny. Nie wiem, może jakąś inna jestem.
Zazdroszczę! Moja pisanina wymaga jednak zdjęć więc to zabiera mi najwięcej czasu.
Heh. Czasami śmieszy, czasami irytuje mnie wypowiadanie się na tematy o których nie ma się pojęcia.
Tak jest chyba ze wszystkimi ludźmi, którzy o blogowaniu tylko słyszeli. Fakt zapoczątkowały to dawno temu jakieś nastolatki, które przeniosły swój pamiętniczek do internetu. Blogaski.
Po wielu latach wiele osób wciąż tak to traktuje. Moja żona również traktuje to z politowaniem. A jak jej wczoraj powiedziałem, że myślę o przebranżowieniu się na pełnoetatowe blogowanie, to spojrzała z przerażeniem i pewnie pomyślała że dziecinnieję, hipsterzeję i w ogóle mnie pojebało.
Owszem, blogi lifestylowe są bardzo blisko takiego blogaskowania, ale jest cała masa blogów specjalistycznych, które od pełnoprawnych artykułów branżowych różnią się chyba tylko nazwą. No i językiem, który często jest bardziej luźny i bezpośredni.
Dużo też zależy od naszego podejścia. Jeden blogaskuje sobie od niedieli do niedzieli o dupie maryni, dla innego jest to pewna forma dziennikarstwa. Jeden robi to za friko ku uciesze swojej i gawiedzi, inny na tym normalnie zarabia. Jeszcze inny zostaje celebrytą, wydaje książki i śmieje się z ludzi, którzy ją kupują 🙂
Blogowanie jest ciężką pracą, ale daje dużo przyjemności. Jeśli jest inaczej i faktycznie zaczyna męczyć, najlepiej to zarzucić.
A jeśli wciąż ktoś jest niewyżyty, może założyć drugi i trzeci. Ja np. od lat prowadzę taki trochę specjalistyczny blog, ale niedawno naszło mnie, żeby trochę pografomanić i robię teraz coś stricte literackiego (http://million.ad3.eu). Może kiedyś coś z tego wyjdzie a może za kilka miesięcy zajmę się czymś innym. Proste.
Trafiłeś w samo sedno! Moje pisanie to czasem dupa maryni a czasem poważne tematy. Staram się jednak by czytelnicy byli zadowoleni i zainteresowani treścią.
Nie wybieraj zaorania się 😉 Trzymam kciuki za organizację i dzielne parcie do przodu!
Dziękuję!
Skąd ja to znam? Z obdukcji 🙂 Nie wiesz nawet jak dobrze wszystko to rozumiem. No i mamy chyba tego samego męża 🙂
Ha ha widzę, że mój/nasz mąż w wielu osobach w wielu miejscach występuje 😛
Masz rację! Blogowanie męczy! Uważam, że czasami męczy. Są takie dni, gdzie wiem, że czas na notatke, palce aż swędzą, by napisać, rwą sie do pisania, a tematu brak. Nie lubię pisać tylko po to, by pisać. Czasami jest tak, że tematu nie ma, albo był, ale się zapomniał. Owszem, mam mniejsce, gdzie na bieżąco zapisuję pomysy, ale czasami nie ma pomysłu, na rozwinięcie pomysłu 🙂 taka posucha intelektualna 🙂
U mnie to samo, witam w klubie!
Może kiedyś, gdy miałyśmy osobne blogi, blogowanie od czasu do czasu nas męczyło. Był nawet taki czas, że zostawiłam ,,Paulinkę" chyba na pół roku, bo nie potrafiłam prowadzić Sisters, osobnego bloga, studiować, jeździć i robić wszystkiego wkoło. Niemniej jednak, gdy sprawy na wspólnym blogu się ustabilizowały, rozpisałyśmy plan działania na kilka miesięcy wprzód znowu wróciłam do swojego bloga i piszę tam 2 razy w tygodniu, częściej nie dałabym chyba rady. Ale fakt, że bardziej zależy mi na rozwoju bloga o podróżach, a tamten traktuję hobbystycznie. Nie ma się co zmuszać. Potrzebujesz przerwy, zrób ją sobie. Nic na siłę 🙂 Tylko wróć.
Przerwy póki co robię tylko weekendowe. Teraz odcięłam się na 3 dni totalnie od internetu i komputera. Pierwszy dzień aż mnie ręce swędziały a potem był już sam relaks 🙂 Raz na jakiś czas przyda się taka "mała" przerwa.
Straszne rzeczy!
Piszesz bloga i nie masz czasu na nic innego. Ludzie nie rozumieją, że trzeba zdjęcia obrobić(nie żebym był amatorskim fotografem, który potrafi przesiedzieć noc na obróbce zdjęć z wypadu – Twoje nie wyglądają na jakieś super-mega-turbo zaangażowanie w post produkcji), musisz znajdować pomysły na tematy, a później – co najgorsze – napisać ten post! Weź się kurwa kobieto do normalnej pracy, a nie jak innym mamuśkom Ci odpierdoliło i piszesz dyrdymały na blogu próbując dorobić do tego ideologię.
Drogi Anonimie bardzo bym się chciała wziąć do roboty ale w Szwajcarii to nie takie proste. Akurat na leniwą babę nie trafiłeś/aś: od momentu ukończenia 16lat nieustannie pracowałam (Mc Donalds, markety, produkcja a potem sklep internetowy i biuro podróży – żadna praca mi nie straszna) więc nie udała Ci się ta "ocena". Poznaj najpierw osobę, którą chcesz zrównać z błotem a potem dopiero pisz publicznie. Śmiem też twierdzić, że o matce, która ma dziecko z poważną wadą serca (i która 2 razy patrzyła jak jej dziecku ratują życie) nie wypada mówić, że jej "odpier -ten-tego" bo to maka która bardzo mocno stąpa po ziemi. Zapewniam Cię. Kreatywny hejt ale sorry – nieudany. Pozdrawiam i życzę więcej luzu przy czytaniu tego typu wpisów 🙂
Święta prawda. Ja odkąd nie jestem już studentką, singielką i wolnym duchem od trosk powszednich, postawiłam bloga na drugi plan. Nawet mi z tym dobrze, choć od czasu do czasu nawiedzają mnie wyrzuty sumienia: "A może ktoś czeka?", "A może ktoś czyta?" 🙁
masz piękny blog, piszesz pięknie i ciekawie 🙂 i do tego ta Szwajcaria ach :)))
Hmnnnn jak ja to dobrze znam. Chcę poświęcić 100% uwagi dziecku, ale myślę o blogu. Chcę skupić się na blogu myślę o moich wyrzutach sumienia względem dziecka. Zawsze jest nie tak. Czasem chcę to rzucić w ch….a potem myślę sobie, to na co tyle pracy, tyle zaangażowania i poświęcenia… 🙂
Mnie bardzo dużo czasu zajmuje samo pisanie… a piszę raczej krótkie teksty. Pewnie wszyscy myślą, że się opieprzam 😉 I też mam często kryzysy 🙁
Przydałaby się czasem awaria internetu, żeby nikt nie miał do niego dostępu, a każdy mógłby sobie spokojnie odpocząć 🙂 Zdecydowanie za dużo czasu spędzam przed ekranem i kiedy kryzys przychodzi warto to wszystko na chwilę rzucić. Wyspać się, ogarnąć porządnie domowy bałagan, odwiedzić bliskich, pozałatwiać zaległe sprawy i spędzić przede wszystkim więcej czasu z rodziną.
"Osoby, które bloga nie mają, nie wyobrażą sobie nigdy ile czasu potrzeba na przygotowanie tematu, treści, zrobienia odpowiednich zdjęć i ich obróbkę." – oj tak, wczoraj chłopak myślał, że szybko zrobię 3 posty – to nie takie szybkie. Ja kiedyś pisałam posty w tygodniu. Od 2 tygodni robię to w weekendy. Pozdrawiam
Jak widzę, dajesz sobie świetnie radę z blogiem 😀
Na szczęście system komentarzy disqus skutecznie eliminuje "takie" anonimy 🙂
Jak dla mniej najtrudniejsze jest pisanie cały czas oryginalnych tekstów. Jednak coś za coś. Powodzenia 🙂
Trafiłam tutaj ponownie i ponownie przeczytałam tekst, kiwając tylko głową. I czasami naprawdę mam ochotę wziąć wolne od bloga 😉
Dobry tekst 🙂
Ciężko przy dziecku/dzieciach się do blogowania zabrać, a ten, kto nigdy nie próbował prowadzić bloga, ten w ogóle sobie nie jest w stanie wyobrazić, ile to czasu zajmuje. My wstawiamy sporo zdjęć, więc samo wybranie najlepszych z kilkuset zrobionych, podpisanie, zmniejszenie, załadowanie na bloga zajmuje masę czasu, a jeszcze trzeba wymyślić i dopisać tekst, który będzie z tymi zdjęciami współgrał. Masa roboty. Ale jakoś się nie poddajemy, choć coraz trudniej nam ten czas znaleźć… 😉
Nieszczescia zsylane sa nam po to, abysmy uwazniej przyjrzeli sie swemu zyciu. – Mikolaj Gogol
Uwazaj z wyborem marzeń. Marzenia sie czasem spelniaja. I z marzeń mozna zrobic konfitury. Trzeba tylko dodac owoce i cukier 🙂 cyt: S. Lec…
Gwiazdor to czlowiek, ktlry latami pracuje jak opetany, by zyskac popularnosc, a potem zaklada polaryzacyjne okulary, zeby go nie rozpoznano… :-).