Sen z powiek spędza mi ciągła walka Oliwiera z ubraniami – choć staram się jak mogę to ciągle słyszę zrezygnowane lub wściekłe “nie mogeeeee!”
Spisałam dziś kilka naszych sposobów – może znajdziecie coś przydatnego dla siebie.
A może doradzicie nam jeszcze coś innego?
1. Łatwe ubranka
Czyli w miarę luźne. Najłatwiejsze są skarpetki, rozpinane bluzy, majtki i dresowe portki – przy nich Oli nauczył się podstaw. Uczyliśmy się, że metka powinna być z tyłu a postacie na przodzie. Guziki, zamki, ciasne spodnie i bluzeczki czy wiązane w pasie to często problemy nie do przejścia dla dziecka. Dużo pomagaj i cierpliwie czekaj!
Pokaż jak postępować z zamkiem i guzikami na własnym przykładzie i zachęcaj dziecko do próbowania “na sucho”.
2. Sznurowadła to zło
Dzieci lubią zakładać (a jeszcze bardziej zdejmować) buty i nie musisz ich namawiać by próbowały. Oli często paraduje w tatusiowych (wielgachnych) adidasach albo moich balerinach 🙂 Oczywiście najłatwiej ubiera się kaloszki – to dobry bucik na początek (zwłaszcza te, które mają uchwyty by było je łatwiej trzymać).
Prawy na lewy a lewy na prawy – to normalne i często spotykane – no jak wytłumaczyć dziecku dlaczego ubieramy buty w taki a nie inny sposób. Nam podpowiedział znajomy jak nauczył swoje pociechy. Otóż, buciki ustawiamy noskami do środka bo wtedy się kochają a jak mają noski odwrócone to znaczy, że coś im nie pasuje. Działa! Oliwier wracając z podwórka ustawia je dokładnie obok siebie pilnując by buciki miały dobry nastrój 🙂
3. Ćwiczenia!
Ćwiczyć należy w formie zabawy – jakże by inaczej – żeby nam się dziecko nie zniechęciło. My wybieramy ubranka, które należy założyć w zgodzie z pogodą, układamy je na podłodze by wiadomo było w jakiej kolejności ubrać.
Co trzeba ćwiczyć?
Zapinanie – odpinanie guzików i zamków – to świetna zabawa i jest na rynku wiele zabawek przeznaczonych do takiej nauki. Na początek wystarczy nawet torebka mamy – pamiętaj żeby schować w niej jakiś skarb 🙂 Warto zacząć od popularnych przekładanych kuleczek i sznureczków – to genialna zabawka, które potrafi zająć dziecko na długi czas.
4 komentarze
Buty bez wiązania to na pewno wielkie ułatwienie i dla dziecka, i dla rodzica. Grunt to byś wytrwałym i cierpliwym.
Chrześniak mojego Naznaczonego akurat ma fazę na "ja siam" i sam ubiera wszystko co znajdzie 😉 w zasadzie radzi sobie ze wszystkim oprócz zakładania rzeczy przez głowę 🙂 a nie ma nawet dwóch lat.
Filip na razie woli się rozbierać 😉
Jestem stara, zostalo mi pewnie malo czasu, nie marnuje go wiec na bzdury. Robie tylko to, co mnie interesuje. I wam, mlodszym, radze to samo. – Iris Apfel