Wiosna mimo, że piękna, to bywa trudna. Mnie samą dopadło jakieś ogromne przesilenie; nie mogłam się na niczym skupić, ciągle byłam ospała mimo wiader wypitej kawy. Zamiast ogarnąć siebie i dom wieczorem padałam na twarz i nie byłam w stanie nic zrobić. Ale w końcu słońce świeci, ptaszki ćwierkają i trzeba się wziąć za siebie… a najlepiej zacząć od relaksu żeby jakoś to przesilenie złagodzić.
Na pierwszy ogień poszła moja skóra; zimą się dość zaniedbałam (przyznaję z czystym sumieniem) i teraz muszę za to odpokutować. Na szczęście znalazłam kilka fajnych kosmetyków, które nie tylko pozwolą uporać mi się z niedoskonałościami ale także wprowadzą mnie w błogi stan podczas wieczornych rytuałów pielęgnacyjnych.
Peeling to jeden z moich ulubionych rodzajów kosmetyków; przerobiłam ich w życiu ogromne ilości. Teraz jednak nie chodziło o kolejny pierwszy lepszy produkt ze sklepowej półki, zmęczona skóra potrzebowała kosmetyku konkretnego i delikatnego jednocześnie. Peeling enzymatyczny to świetne rozwiązanie bo błyskawicznie złuszcza martwe komórki i jednocześnie nawilża skórę, która w ciągu kilkunastu minut staje się gładka i delikatna. Peeling Yonelle zawiera enzym roślinny (papainę) oraz kuleczki wosku jojoba, które podczas aplikacji się rozpuszczają i pielęgnują skórę. Zapach tego kosmetyku to totalny obłęd; słodki owocowo-kwiatowy i odświeżający jednocześnie. Cudowny by dać mu się ponieść na 15 minut pielęgnacji.
Moim drugim odkryciem jest krem – opatrunek, który ma za zadanie ekspresowo złagodzić podrażnienia. Tutaj ratunek otrzymały moje dłonie, które wysuszone i popękane po zimie wyglądały tragicznie (tak to jest jak się wiecznie rękawiczek zapomina!). Duże dawki D-pantenolu, alantoiny oraz kwasów działają kojąco i przyspieszają regenerację naskórka. W ciągu kilku dni moje dłonie odzyskały piękny i młody wygląd i nie muszę się wstydzić już skóry jak u staruszki.
Zupełnym hitem okazało się także serum z hesperydyną – i choć brzmi kosmicznie, to jest to rewelacyjny kosmetyk. Preparat przeznaczony jest do cery naczynkowej, skłonnej do zaczerwienień i podrażnień. Zawiera 4 składniki poprawiające stan naczyń krwionośnych (nazw Ci nie wymienię bo to kosmos!) oraz dodatkowo ekstrakt z alg, które redukują zaczerwienienie, pobudzają metabolizm skóry, łagodzą podrażnienia i przeciwdziałają reakcjom zapalnym. Ja swoje serum stosuję na noc aby mogło się solidnie wchłonąć podczas snu. Kosmetyk ma także niwelować drobne zmarszczki – tak obiecuje producent – po dłuższym stosowaniu wrócę tutaj z informacją czy to prawda!
No tak ale skóra samymi kosmetykami się nie naprawi więc zaczęłam (znowu) zwracać uwagę na to co jem, pić więcej wody i więcej się ruszać. Choć akurat do ruchu mobilizuje mnie i pogoda i dzieci, które mogłyby spędzić cały dzień na placu zabaw (w jednym biegu!). Jeśli masz czas polecam z całego serca siłownię albo indywidualne treningi, które może Ci skomponować profesjonalny instruktor. Ja póki co muszę pozostać przy domowej siłowni przy zbieraniu zabawek oraz treningach na powietrzu – biegi przełajowe przy moich dzieciach to prawdziwy wycisk!
1 comment
Ten peeling jest bardzo fajny 🙂