Już 26 listopada rozpoczął się w Bazylei Jarmark Bożonarodzeniowy. Co roku odbywa się on na 2 pięknych placach –
Munsterplalz, tuż obok katedry oraz Barfusserplatz, gdzie tak czy inaczej dojeżdża mój tramwaj 🙂
Uwielbiam ten przedświąteczny czas w Szwajcarii; jest tu na prawdę
pięknie a jarmarki to miejsca, po których mogę wędrować godzinami. Tak
też i w tym roku – byłam już 3 razy i planuję kolejny!
Stragany kipią od ilości oferowanych wyrobów: od bombek, przez zawieszki, zabawki, serwetki, kartki, lampiony, świeczniki i milion innych rzeczy, o których nawet nie pomyślicie. Dostałam istnego oczopląsu i do teraz mam przed oczami misternie zdobione bombki w najróżniejszych kształtach. Nawet w tym całym natłoku udało mi się dokonać jednego zakupu: kalejdoskop dla synusia. Ale nie taki jak miałam ja kiedyś – ten jest całkiem inny, wyjątkowy i na prawdę bajeczny!
Chyba częściej niż Oliwier się w niego wpatruję 🙂
Pełno tu także budek i straganów (a nawet restauracji) z przepysznym jedzeniem, łakociami i oczywiście z grzanym winem (gluehwein). Uwielbiam je i z przyjemnością robię sama w domu – ale to już nie to. Atmosfera i zimno na zewnątrz sprawiają, że na jarmarku smakuje ono lepiej niż w domowym zaciszu. Przy okazji fajna tutaj tradycja: każdego roku zakupić można wino w zwrotnym kubeczku (za który płaci się kaucję zwrotną) – co roku kubek jest inny i ogromna ilość nie wraca do sprzedawców 🙂
Na placach przed katedrą i ratuszem stanęły piękne świąteczne choinki, przystrojone milionem światełek. Poza tym, całe miasto tonie w świetle! To jest to! Brakuje mi tylko śniegu.
W tym roku na Munsterplatz powstała także kreatywna wioska dla dzieci; w kolejnych domkach można upiec pierniczki, rzeźbić w drewnie, stworzyć własną świecę, przeciąć belkę drewna piłą twoja-moja i wiele innych atrakcji. Z Oliwierem byłam dość wcześnie i domki były jeszcze zamknięte – jedziemy nadrabiać jutro więc na pewno pochwalę się jakimś dodatkowym zdjęciem.
Póki co mojego małego szkraba interesują najbardziej kolorowe bombki na choinkach (w których się przegląda i stroi miny) oraz smakołyki, jakie oferują poszczególne kramy. Ciężko go czasem odciągnąć od chęci kupienia kolejnego ciasteczka lub malowanego piernika.
się dziś z moją dobrą koleżanką Kają na jarmark świąteczny do Basel.
Większość z Was zapewne wie, że uwielbiam świąteczną atmosferę, wszelkie
ozdoby, zapachy i smaki. Kaja również jest miłośniczką takich klimatów,
dlatego doskonale rozumiemy się podczas radosnego pisku i tupania
nóżkami na widok jarmarcznych wspaniałości. Dziś nie było inaczej,
radości nie było końca, a nasze pokrzykiwania przyciągały uwagę
przechodniów. Pierwsze co rzuciło nam się w oczy to ogromny przepych,
którego w takim stopniu nie zobaczycie w Zurychu. Wszystkie straganiki
ozdobione od góry do dołu, tu się coś błyszczy, tam się coś rusza, można
dostać oczopląsu. Wybór pierdół wszelakich ogromny, każdy znajdzie tu
coś dla siebie bądź na upominek dla bliskich. Dodatkowo dużo dobrego,
typowego dla takich jarmarków jedzonka: raclette, fondue, naleśniki,
owoce w czekoladzie, kiełbaski, pizzerki oraz wiele, wiele innych. Nie
zabrakło również grzanego wina z różnymi dodatkami oraz grzanego piwa,
za którym ja osobiście nie przepadam. Atmosfera bardzo przyjemna, ludzie
się uśmiechają, zagadują, są bardzo życzliwi i otwarci. Muszę przyznać z
ręką na sercu, że to miejsce podoba mi się o wiele bardziej od
Christkindlimarkt czy Weihnachtsdorf w Zurychu. Panuje tu prawdziwa
świąteczna atmosfera 🙂 – See more at:
http://szwajcariamoimioczami.com/index.php/weihnachtsmarkt-basel-2015/#sthash.WFpiQvDF.dpuf
się dziś z moją dobrą koleżanką Kają na jarmark świąteczny do Basel.
Większość z Was zapewne wie, że uwielbiam świąteczną atmosferę, wszelkie
ozdoby, zapachy i smaki. Kaja również jest miłośniczką takich klimatów,
dlatego doskonale rozumiemy się podczas radosnego pisku i tupania
nóżkami na widok jarmarcznych wspaniałości. Dziś nie było inaczej,
radości nie było końca, a nasze pokrzykiwania przyciągały uwagę
przechodniów. Pierwsze co rzuciło nam się w oczy to ogromny przepych,
którego w takim stopniu nie zobaczycie w Zurychu. Wszystkie straganiki
ozdobione od góry do dołu, tu się coś błyszczy, tam się coś rusza, można
dostać oczopląsu. Wybór pierdół wszelakich ogromny, każdy znajdzie tu
coś dla siebie bądź na upominek dla bliskich. Dodatkowo dużo dobrego,
typowego dla takich jarmarków jedzonka: raclette, fondue, naleśniki,
owoce w czekoladzie, kiełbaski, pizzerki oraz wiele, wiele innych. Nie
zabrakło również grzanego wina z różnymi dodatkami oraz grzanego piwa,
za którym ja osobiście nie przepadam. Atmosfera bardzo przyjemna, ludzie
się uśmiechają, zagadują, są bardzo życzliwi i otwarci. Muszę przyznać z
ręką na sercu, że to miejsce podoba mi się o wiele bardziej od
Christkindlimarkt czy Weihnachtsdorf w Zurychu. Panuje tu prawdziwa
świąteczna atmosfera 🙂 – See more at:
http://szwajcariamoimioczami.com/index.php/weihnachtsmarkt-basel-2015/#sthash.WFpiQvDF.dpuf
się dziś z moją dobrą koleżanką Kają na jarmark świąteczny do Basel.
Większość z Was zapewne wie, że uwielbiam świąteczną atmosferę, wszelkie
ozdoby, zapachy i smaki. Kaja również jest miłośniczką takich klimatów,
dlatego doskonale rozumiemy się podczas radosnego pisku i tupania
nóżkami na widok jarmarcznych wspaniałości. Dziś nie było inaczej,
radości nie było końca, a nasze pokrzykiwania przyciągały uwagę
przechodniów. Pierwsze co rzuciło nam się w oczy to ogromny przepych,
którego w takim stopniu nie zobaczycie w Zurychu. Wszystkie straganiki
ozdobione od góry do dołu, tu się coś błyszczy, tam się coś rusza, można
dostać oczopląsu. Wybór pierdół wszelakich ogromny, każdy znajdzie tu
coś dla siebie bądź na upominek dla bliskich. Dodatkowo dużo dobrego,
typowego dla takich jarmarków jedzonka: raclette, fondue, naleśniki,
owoce w czekoladzie, kiełbaski, pizzerki oraz wiele, wiele innych. Nie
zabrakło również grzanego wina z różnymi dodatkami oraz grzanego piwa,
za którym ja osobiście nie przepadam. Atmosfera bardzo przyjemna, ludzie
się uśmiechają, zagadują, są bardzo życzliwi i otwarci. Muszę przyznać z
ręką na sercu, że to miejsce podoba mi się o wiele bardziej od
Christkindlimarkt czy Weihnachtsdorf w Zurychu. Panuje tu prawdziwa
świąteczna atmosfera 🙂 – See more at:
http://szwajcariamoimioczami.com/index.php/weihnachtsmarkt-basel-2015/#sthash.WFpiQvDF.dpuf
28 komentarzy
Uwielbiam świateczne markety! Ta wesoła atmosfera przy grzanym winku, najlepiej w okolicznościowym kubeczku, pyszności na straganach. Ach, bym sobie pojechała 🙂
Dokładnie! Wszyscy przy winie uśmiechnięci – i to wcale nie z powodu zbyt dużej ilości trunku 🙂
Chetnie przenioslabym sie na jeden dzien do tej bajecznej krainy 🙂
Zapraszam!
Ależ pięknie!!!!! Chętnie bym tego doświadczyła osobiście 🙂
Teraz już w każdym większym mieście takie jarmarki się urządza – moe w Twojej okolicy też?
Cudownie! Zupelnie jak u mnie, w polnocnej czesci poludniowej Francji? Marché de Noël to moja ukochana bozonarodzeniowa tradycja. Tutaj tak samo kolorowa, pachnaca i wesola. Niestety, mi nie udalo sie uchwycic kiermaszu na tak pieknych zajeciach. Pozdrawiam.
Oooo we Francji też byłam ale nie mam czasu póki co by relację dodać. Odwiedziłam Colmar ale marzą mi się kolejne – chyba jednak w przyszłym roku.
Cudownie! Zupelnie jak u mnie, w polnocnej czesci poludniowej Francji? Marché de Noël to moja ukochana bozonarodzeniowa tradycja. Tutaj tak samo kolorowa, pachnaca i wesola. Niestety, mi nie udalo sie uchwycic kiermaszu na tak pieknych zajeciach. Pozdrawiam.
Pięknie!!! Magicznie i świątecznie 🙂
Faktycznie jest co kupować 🙂
Tylko zawartość portfela jakby nie ta :/
Magicznie. Aż chce się tam jechać i zobaczyć to wszystko na żywo!
Masz czas do samiuśkich Świąt 🙂
Ale pięknie! A jakie cuda można kupić. Zazdroszczę, bo nigdy na takim jarmarku nie byłam
Jest tu na prawdę wszystko i wszystko bajecznie wygląda 🙂
Byłyśmy w tym roku na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie. To jest to! Widzimy jednak, że w Szwajcarii macie jeszcze więcej atrakcji 😉
W Berlinie kilka lat temu była moja mama i bardzo mile wspomina. Za rok będzie miała porównanie 🙂 Mi osobiście marzy się Drezno
Cudnie! Też miałam raz okazję być na Weihnachtsmarkt w Berlinie i żałuję, że u nas takich nie ma…
Do Berlina jeszcze nie dotarłam, może kiedyś mi się uda. Choć z Bazylei mam trochę daleko 🙁
Kreatywne zajęcia dla dzieci to super sprawa, mogą się pobawić i czegoś nauczyć, faktycznie,szkoda ze śniegu nie ma bo efekt byłby o wiele większy. Może kiedyś i u nas zagości taka forma jarmarku przedświątecznego.
Wiem, że we Wrocławiu robią taki jarmark. Może za kilka lat każde większe miasto się pochwali podobnym
O matko, przy drugim od góry zdjęciu aż poczułam ukłucie zazdrości! Pewnie te lampki na żywo wyglądały nieziemsko, prawda? Ja to bym nie mogła znaleźć się na takim jarmarku, bo pewnie bym zbankrutowała 🙂 Jestem strasznie rozrzutną osobą i łasą na takie małe cudeńka 🙂
Atmosfera jest na prawdę bajeczna. Osobiście mogłabym spacerować godzinami – oczywiście z kubeczkiem grzanego winka 🙂
Pełen zachwyt, piękne zdjęcia, piękne miejsce 🙂
Najwspanialszy Świąteczny Jarmark, który do tej pory odwiedziłam, był w Wiedniu. Na skwerku między drzewami biegły trasy łyżwiarskie. Było też duże lodowisko, rzeźby z lodu i stragany.
W Polsce na razie najlepiej pod tym względem wypada Wrocław. Z przykrością stwierdzam, że stolica ze swoim Jarmarkiem może się schować.
Nie miałam jeszcze okazji odwiedzić Wiednia, a to właśnie on mi się marzy zimową porą. W Polsce nigdy na żadnym jarmarku nie byłam 🙁 Chyba jeszcze nie są tak modne.
Ależ cudnie dla mnie raj :))