Gdy rodzisz dziecko jednocześnie wszystko się zaczyna i kończy.
Z koleżankami nagle nie masz tematu; one o serialach, facetach i imprezach a Ty o kupkach, czopkach albo 120 rodzajach bólu małego brzuszka. Mówisz o rzeczach rodem z filmu science fiction i wszędzie ciągasz za sobą baaaardzo absobrujące dziecko – a ONA przecież miała porządek, Boże! sok na kanapie i ten PŁACZ.
Zaczynasz się oddalać od towarzystwa, które Cię nie rozumie a i owe towarzystwo nie upomina się o Ciebie wraz z “bagażem”. Albo sobie znajdziesz koleżanki – matki albo ugrzęźniesz sama w domu.
A spróbuj się poskarżyć, że masz dość dzieciaka i rutyny – wyrodna Ty!
Więc matki się nie skarżą…
bo nie wypada.
Przecież chciałaś dziecko, prawda?
Mój syn jest całkiem normalny: rozrabia, pyskuje, biega jak opętany, robi burdel w chałupie, rzuca jedzeniem (czasem), pluje, marudzi, płacze bez sensu i nie sprząta zabawek. Mam go czasem dość i dzień w dzień z utęsknieniem czekam do 20-tej gdy zamkną się za Nim drzwi i pójdzie spać.
Czasem do znudzenia powtarzam “zostaw, nie ruszaj, nie rób, nie wolno”
NIE, NIE, NIE!
No czasem się inaczej nie da; zwłaszcza gdy młody włączy tryb oporny to choćby na rzęsach stanąć i tak histerię urządzi i zrobi po swojemu. Mogę mieć go czasem dość? No jasne!
Bywam zmęczona i nerwowa, zazdroszczę matkom grzecznie chodzących jak w zegarku dzieci – ale czy u nich też dzisiaj jest dobry dzień? A może poprzednie 5 dni dzieciok dawał im w kość tak jak mój dzisiaj? Na bank!
Dlaczego wszyscy oszukują matki?
Ulewa? Spokojnie, po 6-tym miesiącu przestanie.
Zęby? Kochana, najgorsze pierwsze dwa.
Nie chce spać? Zaraz się nauczy sam.
Rzuca żarciem i pluje? To tylko bunt, za chwilę mu przejdzie.
Taaak, jasne :/
A w dodatku zostajesz z tym sama, z tymi dobrymi radami, z kłamstewkami dla Twojego dobra.
O depresji matek się nie mówi.
To delikatna sprawa ale też niewygodna.
Przecież masz supermoce, jesteś genialną matką – Polką!
Stawiasz więc sobie wymagania i udajesz przed wszystkimi, że jest cudownie a Ty wcale nie jesteś zmęczona i sfrustrowana.
Przecież i tak nikt Ci nie uwierzy bo siedzisz w domu, prawda?
A dziecko tylko je i śpi…
Nie przyjmuje się do wiadomości, że matka może mieć depresję – bo jak?
Przecież na depresję cierpią nieszczęśliwi, samotni ludzie.
Matka ma dziecko – no jak może być nieszczęśliwa?
Według specjalistów ok.15% ludzi cierpiących na depresję
popełni samobójstwo. Pozostali bardzo długo będą walczyć ze sobą by przełamać wstyd i w końcu pójść do psychiatry. Przecież to lekarz dla czubków! A ja nie jestem wariatką!
Nie musisz wszystkim wokół trąbić gdzie się wybierasz, to raz.
Dwa, im prędzej tym lepiej.
Opcji jest wiele; wizyta na kasę chorych, prywatny gabinet lub klinika (np. http://www.mandalawroc.pl/) – daj sobie pomóc zanim będzie za późno.
46 komentarzy
No właśnie, bo o ty się głośno niestety nie mówi.
Bo to taki straszny WSTYD – jak matka może sobie nie dać rady. Taki panuje przekonanie od dawien dawna i długo jeszcze nic się nie zmieni 🙁
Moje najwspanialsze dziecko dzisiaj poszło spać przed 22. Zasnęło na jakies 10 minut i nagle płacz! No to szybko do łóżka (zasypia zawieszony w foteliku samochodowym na chuście do drążku) przytulić, mleczko bo pije z piersi. Aż tu nagle zwrot akcji – zaczyna się wygłupiać … Walczę, aby dalej poszedł spać, ale nie dał się szatan wstrętny 😉
No cóż. Kocham mojego diabła tak mocno, że nie jestem w stanie tego opisać, ale z utęsknieniem czekam aż przyjdzie pora aż będzie szedł spać- czy to w dzień, czy w nocy. A w nocy, gdy śpi przy mnie czuwam, żeby nie zmarzł bo się rozkopuje, a jak już przysnę, to on się obudzi na mleczko (jakieś 6 razy w nocy).
Szkoda tylko, że niby tyle osób jest wokół mnie. Jest mąż. Ale wszystko jest na mojej głowie. On umywa ręce, bo … Ty sobie lepiej radzisz niż ja.
I fakt, większość znajomych wychodzi z założenia, że i tak mnie z Damianem nie będzie. A jak chcą się spotkać to o takich godzinach, gdy dziecię za chwile będzie szło spać.
Czasem czuję się sama. Wszyscy mówią, że super sobie radzę. Taka zaje* ze mnie mama, że taka cudowna, z werwą. A ja po prostu czasem nie mam sił. Chce mi się płakać z bezsilności, braku snu, wypoczynku, monotonii, braku wygadania się osobie, która zrozumie.
Idzie wpaść w depresję. Kobiety, które mają już odchowane dzieci, zapomniały jak to jest. Te co nie mają dzieci, nie wiedzą jak to jest. A te co mają- no właśnie- w sumie takich w moim gronie znajomych do spotkań nie ma.
Kochana! Ty wiesz jak ja to rozumiem. Jak przez półtora roku walczyłam sama z pozornym uśmiechem na ustach. O mnie mówiono dokładnie tak samo, nadal jestem uważana za twardzielkę a w środku znowu zaczynam się sypać – tak jak kiedyś gdy byłam sama. Teraz sama nie jestem a jednak. Niniejszym wpraszam się do Ciebie na kawę i najzwyczajniesze mamine ploty bez facetów (synów wyłączając) :*
100% prawdy ja tez zapraszam na kawe znam to uczucie;)
Napisz na priv, dobra kawa nie jest zła :*
Kochana GENIALNY wpis! Nawet nie wiesz ile razy chciałam napisać to samo, ale … bałam się.. bo przecież matka powinna cieszyć się ze wszystkiego : z kolejnej nieprzespanej nocy, z któregoś z rzędu kopniaka, pyskówki itd No kuźwa, przecież chciałaś to dziecko, powinnaś skakać pod niebiosa, nawet jeśli zostajesz sama ze wszystkim, bo mężasty zapierdziela w delegacji, Twoje najlepsze koleżanki odsuwają się od Ciebie, bo masz poważne ograniczenia z wyjściem gdziekolwiek, bo kto się zajmie maluchem… Kurka jak ja to znam……………………….
Samo życie. Już się przyzwyczaiłam, że nawet tutaj (w Szwajcarii) mam sporo fajnych koleżanek ale nigdy nie jestem w temacie – one spotykają się baaardzo często a ja latam od przedszkola do obiadu, od obiadu do lekarza i znowu do przedszkola. A wieczorami? Cóż, imprezki i spotkania towarzyskie zaczynają się około 19 – wtedy to "my" w wannie już siedzimy. Ehhh
Ja nie raz, nie dwa padałam na twarz i głośno oznajmiałam, że mam dość. Patrzyli na mnie dziwnie… Pal licho ich wszystkich! Matka ma prawo do wszystkiego. Chyba trzeba w konstytucji lub gdzies indzie umieścić równanie MATKA=CZŁOWIEK.
To jest najgorsze: że patrzą na Ciebie jak na wariatkę. Matka nie ma prawa być zmęczona, musi ogarniać dziecko, dom, męża i czasem jeszcze pracę + uśmiech i wieczne zadowolenie. No ludzie!
Ostatnio też o tym pisałam. I tak sobie, że kto ma zacząć o tym mówić jak nie my- matki? Oby więcej takich prawdziwych głosów w tym morzu doskonałości 😉
Dokładnie, to same matki muszą się przyznać, że czasem mają dość. Lecę do Ciebie nadrobić tekst.
Ludzie mysla, że matki to cyborgi, dla których jedyne znane uczucie to miłość bez końca do własnego dziecka! Nie wolno nam czuc bezsilności, zmęczenia, rutyny…..Prawda jest taka, że mamy w sobie burzę uczuć, nie tylko tych dobrych i to jest całkiem normalne!
Od plucia już dostaję do głowy, nie jedzeniem, bo jak nie ma ochoty jeść to jest "nie-e" i koniec, nie ruszy, można gryźć, krzyczeć, robić samoloty albo dawać ultimatum – nic nie działa. Pluje w ramach "strzelania", pistoletami i karabinami, które robi z klocków Lego, z dużych Wadera, czy nawet w niestabilnej wersji 2D z klocków do Jengi 😮 Nie idzie go tego plucia oduczyć, czasem już naprawdę mam ochotę wyjść z domu i nie wrócić, bo przytłacza mnie to wszystko, ten bajzel wszędzie, pomalowane i podarte książki, kolejny rozlany kubek kakao na panelach. Córa teraz się uwzięła na malowanie ścian kredkami! Białych! W wynajętym mieszkaniu. Nie ma nudy z nimi, ale ja też jestem w komfortowej sytuacji, bo jestem ja i On, razem z dziećmi 24/7.
Znajomych nie widuję, pewnie ich po prostu nie mam. Czasem przyjdzie kumpel, czasem koleżanka (w sensie raz na pół roku) i to jest wszystko. Ale mi w sumie więcej do szczęścia nie trzeba, jak będę potrzebowała naładować baterię to mogę wsiąść w pociąg i jechać do siostry czy mamy, Mój nie ma nic przeciwko, żebym uciekła na parę dni (i jak go tu nie kochać?!). Wiem jednak, że wiele matek nie ma tego komfortu, a jeszcze więcej jeśli ma problemy, to tak je ukrywa, że nikt żyjący obok tego nie wie… i nie wie nawet jak pomóc.
Racja, o tym głośno się nie mówi, każdy ma być uśmiechnięty i zadowolony z faktu, że ma dziecko.
W Szkocji całe szczęście mówi się o tym . Idziesz do lekarza i mówisz, że jesteś rozdrazniona i może masz depresję. Nikt tego nie ignoruje, a szczególnie u matek. Tu się otwarcie o tym mówi. Oczywiście wśród półek często to temat tabu, tak nas wychowali, matka nie może mieć depresji
Szkoda, że w Polsce nie ma takiego podejścia. Tu to wstyd i tabu. I radź sobie kobito sama…
A ja tam wpadłam w depresję, już jako matka… a teraz ona często do mnie wpada 😉 nieraz jest bardzo ciężko, ale da się z tym żyć! Gorzej ma nasze otoczenia
Teraz jest to temat bardzo na topie, coraz częściej słyszymy o depresji poporodowej i bardzo dobrze! Najważniejsza jest świadomość, dzięki niej walka przychodzi łatwiej!
Tradycyjnie zapraszam do siebie 🙂
Skąd ja to znam. Ja przecież tylko siedzę w domu i powinnam być oazą szczęśliwości. Kiedy mówię, że rzygam tęczą rodzicielstwa, to otoczenie tak na mnie dziwnie patrzy 😉
po trzech samotnych dobach z synem, któremu wyłażą czwórki, gdy mąż już wrócił do domu, ale zaraz postanowił wyjść się rozerwać z kolegami grając w nogę powiedziałam głośno, że ma sobie zabrać dziecko, bo ja mam już go dość…. oj! działo się… bo jak ja mogę tak powiedzieć?! no jak?!
a nawet matka po dwóch nieprzespanych nocach, noszeniu kilkunastu kilogramów ryczących jak opętane może mieć dość…
Współczuję kobietom, które mają depresję będąc matkami. Wydaje mi się, że mit matko polki – siłaczki po woli jednak się rozpływa. Sama jako mama nie obwijam w bawełnę i po prostu proszę o pomoc – najczęściej męża. Jest ciężko, będzie i tyle, ale mimo wszystko kocham ten stan: ja Zuza i cały nasz świat 🙂
Bardzo dobrze, że prosisz o pomoc (i masz kogo). Niestety nie wszystkie kobiety mają się do kogo zwrócić 🙁
Ja upatruję przyczyn w dzisiejszym modelu rodziny. Często jesteśmy zamknięte w 4 scianach – daleko od reszty rodziny (rodziców, rodzeństwa, ciotek itp.). Mąż w pracy, bo przecież ktoś na rodzinę pracować musi i my same, same, same z tymi drobnymi problemami, które jak je wszystkie pozbierać do kupy (nomen omen 😉 ) to robi się z tego sporych rozmiarów smutek lub nawet depresja. Modelu rodziny w XXI wieku pewnie nie zmienimy, ale pewnym lekarstwem na to mogą być grupy mamine, jakie się tworzą w wielu miastach. Warto rozejrzeć się wokół – czy nie ma gdzieś niedaleko grupy mam, które się spotykają i wspierają, zajmują czymś co je łączy. Pozdrawiam wszystkie mamy!:)
Takie grupy nawet na facebook są bardzo pomocne; można się wygadać, wyżalić i otrzymać wsparcie od obcych osób – które dokładnie wiedzą jak możemy się czuć.
Sama mamą nie jestem ale wiem, że to wcale nie łatwy czas, gdy w Twoim życiu pojawia się dziecko, Twoje dziecko! o które już zawsze będziesz się martwić, które będzie potrzebowało Twojej pomocy, a Ty będziesz chciała uchylić mu rąbka nieba… A wiadomo, że same chęci nie starczają, czasem z pojawieniem się dziecka pojawiają się nowe problemy, dochodzi zmęczenie, niewyspanie, brak wsparcia w partnerze i depresja gotowa! dziewczyny trzymajcie się!
Dokładnie! Z jednej strony chcemy jak najlepiej, a z drugiej czasem nie jesteśmy w stanie tego najlepszego dać
Poruszasz bardzo ważną kwestię. Media pokazują nam tylko tą przerysowaną stronę macierzyństwa i zupełnie ignorują drugą stronę medalu – że nie zawsze wszystko jest takie kolorowe.
Nie zawsze zadowolone niemowlę jest karmione przez uśmiechniętą, pięknie ubraną mamę w pełnym make-up. Nie zawsze dzieciątko jest grzeczne i zadowolone gdy mu zmieniasz pieluszkę i karmisz – reklamy i czasopisma to masakra. Prawdy nikt nie pokazuje
Na szczęście mówi się coraz więcej. I bardzo dobrze!
Każda depresja wymaga jak najszybszego działania. Nie wymieniłaś jeszcze opcji sesji przez skype. Coraz więcej badań dowodzi, że to skuteczna metoda, zwłaszcza w depresji, gdy czasem ludzie nie mają nawet siły wyjść z domu. Pozdrawiam.
Faktycznie o tej opcji nie pomyślałam, dzięki za podpowiedź!
Najważniejsze, aby powiedzieć o tym na głos. Prośba o pomoc to żaden wstyd. Każdy z depresją (a zwłaszcza w tym przypadku Matki) musi powiedzieć samemu sobie "STOP", tyle. Mam rodzinę, którą kocham i dążyć do poprawy.
Pozdrawiam, Damian 🙂
Niestety często matki nie uświadamiają sobie, że coś jest nie tak. Często drobna uwaga drugiej osoby powoduje, że zaczyna się analizować swoje zachowanie i odczucia
Widzę ogromne poruszenie 🙂 Dotknęłaś naprawdę ważnego tematu. Podpisuję się tu obiema łapkami. Bywa ciężko, zwłaszcza, gdy nie ma się najbliższej rodziny w pobliżu.
Inna rzecz, że nie wiem czy tylko ja miałam takie szczęście trafiać na "idealne mamuśki", które dodatkowo wpędzają w poczucie winy. Zraziłam się do niektórych spotkań mamowych, bo ja nie gotuje sama dla malucha, tylko kupuję słoiczki. Ze zdziwieniem przyjęto, że ja nie lecę za każdym razem ratować malca, gdy tylko zaczyna płakać. I że czasem mam dość.
Ja od początku nie miałam ochoty na spotkania "na zewnątrz", a wyjścia na plac zabaw doprowadzały mnie do białej gorączki. Dzieciarnia szczęśliwa, mamuśki eleganckie jak z żurnala chichotały na ławeczkach, a ja wyglądałam przy nich jakby mnie autobus potrącił. Porównywanie jednej matki do drugiej to wielki problem! Boli gdy najbliższa osoba mówi coś w stylu: "Anka taka elegancka i uśmiechnięta, a Ty wiecznie niezadowolona" – pozornie żartobliwe słowa wpędzają w jeszcze większego doła…
Jedyny komentarz jaki mi przychodzi to: AMEN.
Matka to człowiek jak każdy inny, a wiecznie jest jej powtarzane, że skoro ma dziecko, to uśmiech musi mieć przyklejony do twarzy, ton łagodny jak baranek, musi być świeża i pełna energii i broń boże, żeby narzekała… To powoduje, że nawet przed sobą samo boi się powiedzieć, że ma dość, nie daje rady i potrzebuje chwili by być sama.
Po czasie taka matka nawet nie umie być sama – ma zakodowane w głowie, że to ona musi WSZYSTKO ogarniać sama i MUSI dać sobie z tym radę. Jak potem wyjść z domu bez dziecka i bez poczucia winy?
Ja tam otwarcie mówię, że trafiło nam się wymagające dziecko 🙂 i że siły nie mam często (chociaż, im synek większy tym rzadziej). I wcale się tego nie wstydzę. Nie jestem superbohaterką tylko kobietą z krwi i kości 🙂
Bardzo dobre podejście. Ja wyszłam z założenia, że muszę być idealną matką – przez to dziecko było wycycane ale ja stałam się wrakiem…
Oj tak, każda Mama się z tym boryka! Mnie to czasem wsparcia zwyczajnie brak, bo to takie męczące, że wszystko jest na jednej głowie. Pod słowem wszystko kryją się dzieci i dom:P A że dzieci rosną i to i wymagania większe, bo doszło szoferowanie, kłótnie i cię te riposty. I czasem jest naprawdę ciężko, ale powtarzam sobie, że w sumie mam wszystko o czym marzyłam i że tak właśnie wygląda życie każdej z nas – Mam:) Wiec…:)
Vandrer nie ma komentarza a taki tekst. Powie jeno: pogody ducha!
:*
się przeciwko niemu…. Jonathan Swift… Do You Seen ? http://www.Socjologia.XMC.PL Thanks for Visit!
Stanislaw Jerzy Lec utwierdzal sie w p[rzekonaniu, ze lepiej jest Podrzucic wlasne marzenia swoim wrogom, a moze zgina przy ich realizacji.
Twoje zycie staje sie lepsze, tylko gdy Ty stajesz sie lepszym. – Brian Tracy
Znana osobistosc Pan Andrzej Dobrowolski twierdzil, ze Mezczyzni witaja sie uscisnieciem dloni. Kobiety obejmuja sie przyjaznie. W pierwszym wypadku chodzi o sprawdzenie, czy w reku nie ma ukrytej broni, w drugim, czy na pewno nie ma jej tez za plecami i czy gra z otwartymi kartami 🙂