DZIEŃ 9
Budzimy się już we Włoszech.
San Remo (a właściwie Sanremo) to światowy ośrodek turystyczny. W mieście znajduje się znane kasyno Casino di Sanremo oraz odbywa się tu najpopularniejszy Festiwal Piosenki Włoskiej. Miasto lata świetności ma za sobą, jednak jest tu bardzo przyjemnie i spokojnie. Wybraliśmy się na spacer ulicą Corso Giacomo Matteotti, przy której roiło się zarówno od drogich sklepów jak i małych sklepików i rodzinnych biznesów.
Cały nasz dzień spędziliśmy na uroczej plaży w środku miasta! Mimo rewelacyjnej pogody nie było zbyt wielu ludzi i spokojnie mogliśmy delektować się szumem fal.
Dzisiaj zafundowaliśmy sobie niebywałą gratkę jaką był nocleg na jachcie.
Zacumowana w Genui łódeczka czekała na nas w kameralnym porcie.
Wyhaczyłam ją na booking.com za całe 60eur
Aleee powiem Wam warto było 🙂
DZIEŃ 10
Plan na dziś: kupujemy łódź 🙂
Hi hi a tak serio to cały wieczór przegadaliśmy jakby to cudownie było mieć taki skromny jachcik 🙂
Aquario di Genova – polecamy!
Obiekt ma ponad 10tys metrów kwadratowych powierzchni, na której zgromadzono ponad 15tys ryb i zwierząt reprezentujących 400 różnych gatunków oraz kolejne 200 gatunków roślin. Jest to jedno z największych tego typu obiektów w Europie.
Podczas wizyty można zobaczyć wszystko: różne rodzaje ryb, ssaków morskich, gady, płazy i ptaki. Oliwierowi najbardziej podobały się delfiny, foki, pingwiny, ryba piła (to chyba najciekawsze było).
Piękne ekspozycje zachęcają do zapoznania się bliżej z fauną i florą oceaniczną. Zachwyceni byliśmy małymi rybkami “nemo” i meduzami (w podświetlanym akwarium)
“Pingłiny z Magadaskaru” też były!
I pan czyszczący akwarium od środka!
I takie “tyciuleńkie żabki kolorowe” !
Na koniec pobytu w Genui zjedliśmy najlepszą Włoską pizzę ever!
Nazwy restauracji nie pamiętam ale obsługiwał nas niesamowicie przyjemny Pan, zaczepiał Oliwiera i żartował. Aż miło 🙂
Tego samego dnia, późnym gorącym popołudniem dotarliśmy do Pizy. Oczywiście najważniejszym punktem była krzywa wieża! A najfajnieszy wielki zielony trawnik, który przyciągał Oliwiera jak magnes!
Nie chcę się rozpisywać o faktach historycznych i innych takich – bo przecież takich informacji jest tryliard w internecie a wujek Google wie wszystko. A myślę też, że takie suche fakty by Was zanudzały więc ogłaszam wszem i wobec – jakby si ktoś wybierał to chętnie wesprę w kwestii organizacji 🙂
O tak wesprę:
Choć właściwie to Ślubny wspiera a ja jestem ta wredota co wieżę przekrzywiła 😛
DZIEŃ 11
Florencja! Jestem do głębi zakochana w tym miejscu i już nawet sam Ślubny obiecał, że jeszcze kiedyś się tutaj zjawimy (WOW).
Ambitnie porzuciliśmy auto przed pensjonatem i piechotą ruszyliśmy na zwiedzanie miasta. Jakże byśmy mogli zwiedzać bez solidnego posiłku?!
Oj nie!
Kierunek restaurant 🙂
Syn przestudiował menu i na deser zamówił bajeczny cytrynowy sorbet – podany w zmrożonej na kość skórce cytryny. Yummy!
Florencja to miasto zdecydowanie dla mnie; urocze uliczki, małe knajpki, artyści w każdym zakątku do którego się zajrzy. Ja się chyba urodziłam w niewłaściwym kraju bo zawsze ciągnęło mnie w takie rejony i pół życia przemarzyłam by się tu znaleźć.
Nie byłabym też sobą gdybym nie zabrała Ślubnego na Most Złotników, na żadne świecidełko nie dał się naciągnąć a i ja powalona cenami nie nalegałam 🙂 Oczywiście cały czas wspierał mnie mój niezawodny nawigator Oliniu.
Sercem miasta jest oczywiście znana na całym świecie, niewyobrażalnie piękna katedra Santa Maria Del Fiore. Ludzie! Nie da się jej opisać; to cud architektury, który zwala na kolana. Wyniosła i delikatna jednocześnie zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Sam Ślubny, który “kościołów i innych nudów” oglądać nie lubi chodzi wkoło z rozdziawionymi ustami.
Ooo tacy my malutcy do niej…
Kochani, zbliżamy się powoli ku końcowi, jeszcze jeden wpis Was czeka a potem niespodzianka 🙂
My wakacje zakończyliśmy jakiś czas temu, dla wszystkich rozpoczynają się one teraz więc trzeba to uczcić 😉
PS. Kto ze mną jedzie za 2 lata do Florencji?
21 komentarzy
O jaaaaaaaaaaaaa.. jak tam pięknie 🙂 Po ciuchutku zazdroszczę Wam tej wyprawy 🙂
Pakuj walizkę i jedź, nie zazdrość 🙂
Ja sto lat temu byłam we Włoszech. Florencja najpiękniejsza! Toskania piękna- te widoki. Ech!
Wróciłabym tam jeszcze raz, ale nie w zorganizowanej wycieczce, gdzie nikogo nie znałam :(. Z jednej strony fajnie było, ale z drugiej … nie potrafiłam wszystkim się cieszyć. Nawet ciężko było zorganizować sobie czas wolny.
Ale mimo wszystko … byłam, zwiedziłam, zachwyciłam się … i zazdroszczę Wam ;).
Aniu, zostawmy chłopaków w domu i jedźmy razem! To jest propozycja nie do odrzucenia! ;*
POPIERAM!! Florencja to cudne miejsce 🙂 Była pierwszym włoskim miastem podczas naszej pierwszej ( i jak dotąd jedynej) wyprawy za granicę (Słowackich tatr nie liczę) i pokochałam to miejsce. Most Złotników i te lody……..ach 🙂 Bylismy tam 7 lat temu….slubny obiecał, że wrócimy tam na 10-tą rocznicę ślubu, może z dzieckiem jak się w końcu pojawi. Córka w końcu się pojawiła, rocznica za rok, a perspektyw na ponowny wyjazd do Włoch ( z racji finansów) nie widzę …..
Oj tak! Lody mają tu genialne! Ehh gdyby tak człowiek raz na ruski rok nie musiał sobie takiej przyjemności odmawiać byłoby cudnie. Sprawdź oferty wycieczek weekendowych, czasem nawet opłaca się skorzystać z takich ofert.
Napatrzeć się nie mogę na te zdjęcia, chyba najbardziej chciałabym zobaczyć Aquario di Genova. Jestem ciekawa jak to wszystko wygląda. Choć oczywiście sam urok miast tez przyciąga.
Akwarium jest rewelacyjne. Bilet kosztuje aż 25 euro i mieliśmy wątpliwości. Właściciel łodzi na której spaliśmy zapewnił nas, że warto – miał rację. Piękny, wielki obiekt, w którym jest co oglądać.
Ja, ja! Zabierz mnie! 🙂
Za te 60 euro warto było przenocować na jachcie, w końcu nie codziennie takie przyjemności.
Nie ma problemu miejsce się znajdzie! A noc na jachcie – oj tak, warto!
jak ja uwielbiam Włochy… coś cudownego!
Ja teraz już też 🙂 Mam nadzieję, że uda mi się je objechać kiedyś całe!
Ale piękne. 🙂
Jak sprawnie będzie nam szło z budową to się z Wami zabieramy. 😉 Koniecznie!
I to mi się podoba!
Pięknie!
Bardzo lubię jeździć do Włoch.
Lecz tylko środkowa część Włoch jest mi znana 😉
Nas niestety dość ograniczał czas. Przez 2 tygodnie da się zobaczyć dużo ale nie wszystko. Nic straconego – planujemy dalsze podróże 🙂
Cudnie. Ale się rozmarzyłam. Marzył mi się powrót do Włoch dwa lata temu, jak dziecię podrośnie to pewnie wrócimy do tego pomysłu. Do dziś wspominamy pyszną pizzę stamtąd.
O tak! Pizza i lody smakują tu najlepiej na świecie!
jadę z Tobą:))))
Piękne miejsca, świetne zdjęcia! Mam nadzieję, ze i mnie tam kiedyś poniesie, a póki co to moje dziecko właśnie dziś zwiedza Florencję. Zazdroszczę 😉