Od dawna chciałam kupić takie urządzenie; robot kuchenny, który wyręczy mnie w pracy (bo przy moich chłopakach szykowanie sensownych posiłków to ogromne wyzwanie!). Gdy już do mnie dotarł, w pierwszym momencie nie wiedziałam jak się zabrać za ten kosmiczny sprzęt – moja wyobraźnia już widziała jak coś się psuje. Wtedy też pomyślałam, że to chyba nie dla mnie ale zaraz po tym zmieniłam zdanie – i choć była mała wpadka, to Kohersena już nie oddam 🙂
Wielofunkcyjny robot Kohersen Mycook to urządzenie dla osób, które lubią eksperymentować w kuchni, stawiające na zdrowe i smaczne potrawy oraz dla tych, którzy po prostu nie mają czasu przygotowywać jedzenia w kilku garnkach i różnym czasie. Robot posiada aż 12 funkcji, które z powodzeniem zastępują cały zestaw pojedynczych sprzętów kuchennych.
Zestaw składa się z szeregu elementów:
- korpus robota, z indukcyjnym systemem grzewczym i inteligentnym silnikiem (a właściwie dwoma; jeden grzeje, a drugi uruchamia się automatycznie by uniemożliwić urządzeniu przegrzanie się)
- naczynie główne o pojemności 2,5l
- koszyczek, do gotowania produktów, których nie chcemy miksować
- noże, są mega ostre i same się ostrzą
- dozownik z miarką, sprytnie ukryty w pokrywie naczynia głównego
- misa i piętro do gotowania na parze, dzięki którym można gotować na kilku poziomach naraz
- motylek, który ułatwia przygotowywanie sosów i kremów
- łopatka służąca do mieszania jedzenia i oczyszczania ścianek naczynia głównego
- książka kucharska z przepisami na dobry start
- instrukcja – niezbędna, polecam dokładnie przeczytać!
Najbardziej interesujące są jednak możliwości tego urządzenia. Lista funkcji jest imponująca i robot nie raz Cię zaskoczy:
- gotowanie w technologii indukcji – potrawy się nie przypalają, nie chłoną zapachu urządzenia, a gotują się zdecydowanie szybciej niż w garnku
- podsmażanie – funkcja saute umożliwia delikatne podsmażanie produktów
- rozcieranie i szatkowanie – dzięki możliwości doboru prędkości uzyskasz odpowiednią drobność produktów
- mielenie, proszkowanie i ścieranie – w kilka chwil możesz zmielić orzechy i inne bakalie czy sproszkować suche owoce, a nawet cukier!
- emulgowanie – umożliwia przygotowania kremowej emulsji, idealna funkcja do sosów czy kremów
- rozdrabnianie – dzięki ekstremalnie ostrym nożom rozdrobnisz nie tylko warzywa ale nawet kostki lodu
- miksowanie – miksowanie produktów bez ich miażdżenia
- ubijanie – motylek ubije rewelacyjną pianę w kilka chwil! Bez pryskającego płynu wkoło miksera!
- wyrabianie ciasta – ciasto na pizzę, bułeczki, pierogi czy ciasta Kohersen zrobi za Ciebie! Wyobrażasz sobie ile to bólu rąk mniej?
- przygotowywanie napojów – pyszne smoothie czy koktajl to kilka sekund, przygotowywanie tych napojów nigdy nie było tak proste
- gotowanie na parze – na dwóch piętrach przygotujesz za jednym zamachem cały obiad
- ważenie – urządzenie posiada wbudowaną, precyzyjną wagę
- turbo – funkcja turbo to pogromca wszystkiego, co spotka na swej drodze; dla tej funkcji nie ma zbyt twardych produktów.
Kohersen Mycook zastąpi wagę, mikser maszynkę do mielenia, shaker, blender i wiele innych – jakby pozbierać pieniądze wydane na te wszystkie sprzęty, z pewnością kupiłabyś Kohersena. Pamiętaj jednak żeby na samo “dzień dobry” szczegółowo zapoznać się z instrukcją! Robot wydaje się dość kosmiczny i abstrakcyjny ale jego obsługa jest bajecznie prosta, zwłaszcza gdy zapoznasz się ze wskazówkami ze wspomnianej instrukcji czy porad z książki kucharskiej dołączonej do zestawu.
Zaskoczył mnie fakt, że robot posiada funkcję samoczyszczenia się noży (ja przyzwyczajona do
rozkręcania wszystkiego do zera podczas mycia, a tu niespodzianka!). Po prostu wlewamy wodę i
miksujemy, a wszystkie składniki pozostałe po gotowaniu odklejają się od ostrzy – w przypadku
opornych zabrudzeń (albo jeśli zostawisz misę i zaschnie), możesz noże wymontować i umyć pod
bieżącą wodą. Rób to jednak ostrożnie bo są bardzo ostre! Funkcja samoostrzenia noży podczas
obróbki twardych produktów to kolejna opcja, która mnie niesamowicie zaskoczyła – czy faktycznie
to działa, przekonamy się pewnie za dłuuuugi czas. Utrzymanie Kohersena w czystości to kilka
sekund pracy; naczynie główne czasem wystarczy tylko wypłukać pod bieżącą wodą bo nic się nie
przykleja do ścianek i ostrzy – to nie tylko oszczędność czasu gotowania ale także błyskawiczne
sprzątanie.
Aby uruchomić i zaprogramować urządzenie wystarczy wykonać 4 proste kroki:
- Programujemy czas
- Ustawiamy temperaturę (zakres 40-120 stopni)
- Ustawiamy prędkość gotowania (w skali od 1 do 10)
- Czekamy na jedzonko
Gdy urządzenie zakończy pracę poinformuje Cię o tym sygnałem dźwiękowym; wcześniej nie musisz do niego zaglądać – wszystko robi się samo! Noooo może kilka pierwszych razy ale tylko po to, by upewnić się, że wszystko zostało dobrze przygotowane i zaprogramowane.
Czego spróbowaliśmy?
Po miesiącu testów miałam okazję sprawdzić urządzenie przy przygotowywaniu różnych potraw i półproduktów. Z początku korzystałam tylko i wyłącznie z dołączonej książki, teraz już zaczynam eksperymentować (na początek z prostymi daniami, zobaczymy jak to się rozwinie).
- Na pierwszy ogień poszły zrazy z książki dołączonej do urządzenia i wcale nie robiłam ich ja, tylko Ślubny. Aromat sosu był tak powalający, że przyznaję (mimo diety) zjadłam ze smakiem kawałek mięsa – nigdy w życiu nie jadłam tak soczystych i aromatycznych zrazów! Jeśli myślisz, że nie da się ich zrobić na parze, to nawet nie wiesz w jak ogromnym błędzie się znajdujesz. W tym momencie na zawsze zrezygnowaliśmy z patelni.
- Ryba na parze – pomijając incydent z zatkanym odpływem wody, ryba była bardzo dobra. Delikatnie rozpadała się na talerzu, Oliwier i Gabryś wcinali ją ze smakiem. W przypadku takich “płaskich” produktów koniecznie przeczytaj instrukcję i pamiętaj by nie rozkładać produktu zbyt ciasno.
- Cały obiad – w ramach eksperymentu zrobiłam pierś z kurczaka + ziemniaczki i warzywa na parze. Wszystko przygotowałam, posypałam przyprawami i poukładałam w urządzeniu; ziemniaki w koszyczku, kurczak na dnie naczynia do gotowania na parze, a warzywa na piętrze. Wszystko razem pichciło się 30 minut, samo! Ziemniaki nie kipiały, do kurczaka i warzyw nie zaglądałam – robiło się bez żadnej mojej ingerencji. Obiad był pyszny, choć muszę jeszcze popracować nad przyprawieniem kurczaka.
- Zupa warzywna – to całkowita prościzna! Bulion i wszystkie składniki umieściłam w urządzeniu, uruchomiłam na 30 minut i już. Bez mieszania, bez dokładania stopniowo składników, pychota!
- Ciasto marchewkowe – uwielbiam je ale nie znoszę szatkowania marchewki, więc miałam okazję wypróbować i tą funkcję. Kohersen poradził sobie bez żadnego ale! Posiekałam marchewkę, dodałam resztę składników i po 2 minutach miałam już ciasto na blasze!
- Pasta z awokado – pojawia się u mnie bardzo często więc idąc za kulinarnym ciosem postanowiłam ją zrobić na śniadanko. Dopiero gdy miałam gotowe jajka doczytałam, że można je ugotować w urządzeniu (sprawdzę to następnym razem). Wszystkie składniki umieściłam w naczyniu głównym i miksowałam z przyprawami 30 sekund! Tak aksamitnej pasty jeszcze moje kanapki nie widziały.
- Gołąbki na parze – tak pysznych i aromatycznych gołąbków nie jadłam w życiu! Do tego
aksamitny sos z cebulką.
Plusy urządzenia Kohersen Mycook:
- wiele funkcji w jednym urządzeniu – ogromna oszczędność miejsca w kuchni!
- mega ostre noże – posiekają wszystko: od jajka, przez warzywa i mięso aż do kostek lodu
- pojemna (w dodatku podwójna) nakładka do gotowania na parze, dzięki której cały obiad przygotujesz za jednym zamachem
- funkcja przygotowania i zagniatania ciasta – bez najmniejszego kłopotu zrobi ciasto kłopotliwe dla rąk czy zwykłego miksera
- dokładne miksowanie produktów czy zup na krem
- nie trzeba go pilnować, nic się nie przypala!
- samoostrzące i samoczyszczące się noże
- możliwość mycia w zmywarce wszystkich elementów prócz noży (i bazy oczywiście)
- baza i rączka nie nagrzewają się podczas gotowania
- solidne i eleganckie wykonanie bez zbędnych elementów i ozdobników
- bardzo proste w obsłudze!
- dość cichy (nie budzi mojego śpiącego jak mysz pod miotłą syna za ścianą)
- ułatwia pracę zarówno osobom, które nie mają pojęcia o gotowaniu, jak i profesjonalistom
Wady urządzenia:
- głośne chłodzenie silnika (ale na szczęście załącza się przy ciężkiej pracy – u mnie póki co tylko dwa razy po 60 minutach gotowania)
- cena jest dość wysoka i może zniechęcać ale bardzo rozsądna w zestawieniu z funkcjonalnością urządzenia
- ciężka baza – wiem, wiem ma silniki (nawet dwa) więc lekka jak piórko nie będzie. Ja Kohersena chowam do szafy po skończonej pracy więc dla mnie jest to uciążliwe ale jeśli masz miejsce na blacie kuchennym lub jakimś roboczym stoliku, nie zrobi Ci to różnicy.
- na początku ciężko jest założyć pokrywkę (ja wołałam Ślubnego do pomocy), jednak po kilku razach nabrałam wprawy i już nie jest to problem
- trudno wydostać niektóre półprodukty; zwłaszcza przy robieniu małych ilości
- robota trzeba się nauczyć – gwarantuję Ci jednak, że po kilku próbach będziesz zachwycona
i zaprzyjaźnisz się z tym urządzeniem na dobre. Proponuję zacząć od łatwych zup, dań na
parze i ciast – ja sama póki co boję się bardziej skomplikowanych przepisów.
Tego typu urządzenie nie każdemu może pasować; jeśli twardo trzymasz się standardowych przepisów, to nie wiem czy jest ono dla Ciebie. Kohersen Mycook mobilizuje do działania, nauki, eksperymentowania; daje możliwość przygotowania dań całkiem prostych i bardziej skomplikowanych. Jego możliwości bez kłopotu odkryjesz gotując na początek z książką kucharską dołączoną do zestawu; możesz też skorzystać z przepisów na stronie internetowej producenta. Jedno jest pewne: u nas Kohersen zagościł na stałe i nie mogę się doczekać by z jego pomocą przygotować nadchodzące Święta.
Miałaś okazję zobaczyć takie urządzenie w akcji?
Może sama jesteś szczęśliwą posiadaczką?
*Wpis powstał przy współpracy z marką Kohersen
31 komentarzy
marzy mi się takie urządzenie
Kocham takie maszyny. Życie od razu staje sie łatwiejsze 🙂
No to faktycznie ciekawe, kilka sprzętów w jednym urządzeniu. Przydałby mi się taki 🙂
Bardzo interesujące, a do tego tyle możliwości dzięki jednemu urządzeniu. Znacznie mógłby ułatwić codzienne życie w kuchni. 🙂
A ile kosztuje takie cudo???
Lubię takie wielofunkcyjne urządzenia, ułatwiające życie. 🙂
Po chwili namysłu stwierdzam, ze przydałoby mi się zwłaszcza podczas dni diety, sporządzania zdrowych posiłków. 🙂
Mi rowniez zastanowie sie nad zakupem
Wygląda fajnie, obawiam się jednak, że nie miałabym czasu aby w pełni z niego korzystać 😉
O matko! Chcę coś takiego! Marzy mi się taki pomocnik w kuchni, bo choć lubię gotować, to jednak jestem też leniuchem.
Wow, Zaniemówiłam. Chcę takie i to bardzo. I faktycznie nie jest aż tak bardzo skomplikowane? Mozna go kupić przez internet?
A tak właściwie to ile kosztuje taki "sprzynt" ?
Marzy mi się takie urządzenie 🙂
My mamy Thermomixa, podobne urządzenie 🙂 i tez za nic w świecie go nie oddam 😉 baaaardzo przydatne w kuchni, zwłaszcza teraz gdy mam dziecko – wszystko mogę robic szybciej 🙂 Oszczędność czasu.
Ha powoli marzy mi się urządzanie tego typu! 🙂
Mojemu mężowi pewnie by się spodobał :))
Widać na pierwszy rzut oka, że to dobry sprzęt!
Ja wolę mieć mniej funkcjonalności w jednym urządzeniu 🙂
To coś dla mnie
Chętnie bym się przeszkoliła z gotowania na takim sprzęcie. Przyjemne z pożytecznym.
O mój Boże! Nie wiedziałam,że takie cuda istnieją. Ugotuje, posprząta, jakby tak jeszcze zakupy robił… Ale z Ciebie szczęściara! Aż boję się o cenę zapytać.
Oj, marzy mi się taki sprzęt… Może z jego pomocą polubiłabym gotowanie?
Super pomocnik.
Tak go opisałaś , że aż człowiek nabiera chęci na zakup 🙂
Niesamowite jak ta technologia idzie do przodu. Nie zgadłabym, że jedno urządzenie może mieć aż tyle funkcji 🙂
Brzmi świetnie i wydaje się dość proste w obsłudze
to prawda, najwyższej klasy. robię w nim wiele rzeczy ale najbardziej mnie cieszy wyrabianie cista w minutę. jezuuuu jak to ułatwia życie 😉
Majatek niektlrych przekracza wartosc do ktlrej potrafia liczyc. Mysla o zemscie zamiast umysl Cwiczyc…
Nasze zycie zawsze pokazuje rezultat naszych dominujacych mysli. – Soren Kierkegaard
Zwierzeta sa z reguly moimi przyjacilomi, a ja nie zjadam swoich przyjaciol. G. Shaw & TM… 🙂
Latwo byc przyjacielem dla kogos, kto jest twoim przyjacielem, ale byc przyjacielem dla kogos, kto uwaza sie za twego wroga – to kwintesencja prawdziwej religii. M. Gandhi.